11 wrzesnia

Gdy 10 lat temu wrocilam ze szkoly i jadlam obiad ogladajac w telewizji rozwalajace sie wieze WTC nie mialam pojecia, ze okragla rocznice bede obchodzic tutaj, w Stanach. I to w Pennsylwanii, gdzie rozbil sie jeden z samolotow. Momentami mam wrazenie, ze my przejmujemy sie tym bardziej niz Amerykanie. Oczywiscie sa obchody w stylu uderzanie w dzwon tyle razy ilu bylo pasazerow, minuta ciszy za kazdym razem gdy rozbijal sie kolejny samolot, msza, przemowienia. Wszyscy dostalismy o tym maile juz chyba z tydzien temu. Dzis w kinie na kampusie (bo oczywiscie uczelnia ma swoje male kino, btw, co tydzien przez weekend sa filmy za free, a jak jest pogoda to wyswietlaja je na dworze) puszczali film Lot 93 (to ten o samolocie, ktory rozbil sie w Pennsylwanii). Przyszlysmy z Agata z wyprzedzeniem zeby zajac dobre miejsca, ale niepotrzebnie tak sie spieszylysmy bo liczbe widzow moglysmy policzyc na palcach jednej reki. Az takie bylo zainteresowanie. (A film byl dosc sugestywny i przez niego teraz bede bala sie latac).

Jak pewnie zauwazyliscie zepsul mi sie laptop (co nie powinno dziwic zwazywszy na to, ze w sierpniu skonczyla mi sie gwarancja), stad brak polskich znakow.
Jednakze dzieki temu, ze siedze sobie na uczelnianym komputerze (chociaz tyle dobrego, ze dostep do nich jest 24/7), widze co na owych komputerach jest zablokowane. A nie wyswietlaja mi strony o teoriach spiskowych na temat 11 wrzesnia;P