Game night

Jak wiecie na kampusie nie mozna pic. I to wcale nie jest takie zle bo rozbudza kreatywnosc studentow (graja np. w quidditcha, nie pytajcie mnie jak bo ja tez nie potrafie zrozumiec regul, no ale ten siniak z poprzedniej notki to wlasnie stad;P). A i uczelnia robi co moze zeby zapewnic rozrywki.

Na przyklad taki game night. Oczywiscie gra sie na pieniadze;D To znaczy uczelnia wyklada kase, studenci ja zgarniaja (kase, nie uczelnie;P) A wszystko wyglada jak w powiedzmy 'Jeden z dziesieciu' - sa nawet takie stanowiska dla graczy, z przyciskiem i mikrofonem, trzeba na poczatku powiedziec jak ma sie na imie (nie, nie mowi sie skad sie przyjechalo;P), a z przodu kazdego stanowiska jest elektroniczna tablica z wynikiem. No jak w telewizji generalnie.

Najpierw kazdy dostal swojego pilota (ja mialam ksywe 'Lab Rats' hahaha), na czyms w stylu telebimu zaczely leciec pytania i owym pilotem wybieralo sie odpowiedz. Siedzielismy tak sobie po kilka osob przy stoliku, jedzac darmowe jedzenie od uczelni (brownies, mniam, mniam). Pytania byly rozne od prostych w stylu 'Ktora poprawka do konstytucji zawiera slowa bla bla costam' (nie po to chodze tu na prawo, zeby nie wiedziec takich rzeczy;P) albo 'Kto spiewa piosenke Friday' xD, do beznadziejnych, czyli dotyczacych amerykanskich druzyn koszykowki tudziez raperow, ktorych nikt nie zna. Byly tez pytania muzyczne, chyba najfajniejsze, zwykle leciala piosenka i teledysk i bylo do niej pytanie. Oczywiscie cala sala znala slowa wszystkich piosenek, wiec wszyscy spiewali, a jak lecial Bieber to juz byl totalny szal;P

Byly tez dwie przerwy - jedna muzyczna, druga taneczna, za ktore mozna bylo zdobyc dodatkowe punkty.
Polegalo to na tym, ze moglo sie zglosic po 5 osob z publicznosci (czyli graczy), ktore chcialy sie wykazac na forum publicznym. Oczywiscie, jak juz zdazylam zauwazyc, Amerykanie nie maja z tym problemu i bardzo lubia sie wykazywac;) Czesc muzyczna byla wowwww, co prawda tylko jeden chlopak zaspiewal cos normalnego, ale i tak nie wygral;P Jeden zaspiewal chwytajaca za serce piosenke, ktora leciala jakos tak: 'dad ate my fries, costam costam...' A reszta rapowala. Ale jak rapowala! W Polsce wszystkich ich zgarneliby do mam talent tudziez innego voice of poland (czy co tam u was teraz leci).
Czesc taneczna nie byla juz tak widowiskowa, ale tez dawala rade. A publicznosc glosowala na tych, ktorzy najbardziej im sie podobali, osoba z najwieksza iloscia glosow dostawala ekstra punkty.

Czworka zwyciezcow z zabawy z pilotami przechodzila do tego etapu w stylu 'jeden z dziesieciu'. Nagrode (200$) zgarnela jakas laska, ktora byla totalnie nie do przebicia. Ale i tak byl fun, nastepnym razem tez ide xD