Tak najnowiej to kocham sie w panu od niemieckiego

Cos jak sesja trwa nadal. Posprzatalam juz nawet pokoj (wlacznie z zamieceniem z podlogi wlosow, ktore naczesalysmy z Agata, co jest dosc obrzydliwe, ale dobrze prezentuje moj obecny level prokrastynacji), zrobilam pranie (oj widac, ze trzeba sie uczyc, zajelam chyba ostatnia pralke, wiec gdy wychodzilam mijajac w drzwiach pralni 3 kolejne osoby z mega napakowanymi koszami, na mej twarzy malowala sie jednak pewna zlosliwa satysfakcja;P), no i ba, nawet napisalam maila do promotorki (to ta co jeszcze zyje, don't worry).

Z tymi egazminami to w ogole sa jaja. U nich w liceum albo w podstawowce jest tak, ze jak ma byc sprawdzian to pani nauczycielka mowi: to jak, nauczyliscie sie na dzisiejszy test?
uczniowie: no niespecjalnie
nauczycielka: ojej, to moze przelozymy?

Na studiach jest juz troche powazniej, ale bez przesady. Zwykle tak z tydzien czy dwa przed egzaminem/testem/terminem eseju czy innego asajmentu wykladowca poswieca zajecia na omowienie co bedzie na egzaminie, czego oczekuje, jak beda wygladaly pytania itd. Czasem dostaje sie nawet rozpiske o czym napisac w kolejnych akapitach:)

Pan od niemieckiego tez poswiecil chwile na omowienie testu. Bedzie pare slowek do przetlumaczenia, pare czasownikow do odmienienia (i pomyslec, ze wczesniej sie zastanawialam, czy nie wybralam zbyt wysokiego poziomu;P), trzeba bedzie opisac postaci z ksiazki, ktora teraz czytamy (czyli mozna sobie to napisac w domu), zrobic tlumaczenie niem-ang monologu z filmu, ktory ogladalismy (tak, dostalismy ten monolog ;D) oraz napisac krotkie wypracowanie (oczywiscie pan juz nam powiedzial jaki jest temat;P). Wtedy jeden z chlopakow zapytal czy to wypracowanie mozemy napisac wczesniej i dac do sprawdzenia, ja potraktowalam to jako zart. Ale na nastepnych zajeciach pan mowi: pytaliscie sie czy mozna napisac wczesniej to wypracowanie, to co, chcecie? ;D Ja pitole, polowe egzaminu mozna napisac sobie w domu;P

A tak w ogole to chyba nie ma normalnych nauczycieli od niemieckiego. W Stanach tez. Ostatnio na zajeciach pan prof. postawil wszystkich pod tablica i tlumaczylismy zdania na czas. Jak komus dobrze poszlo to rzucal w niego cukierkiem przez pol sali;) Pan jest strasznie smieszny, czasem mu to nawet niechcacy wychodzi, jak wtedy gdy opowiadal o niemieckich pociagach i powiedzial 'dla Magdy to pewnie oczywiste, bo pewnie w Polsce jest tak samo' xD Jak juz wczesniej pisalam, jestem dla nich wszystkich takim ciekawym okazem z innego kontynentu, wiec gdy pan ostatnio znow opowiadal o czyms niemieckim i powiedzial: 'Magda to na pewno wie bo Magda jest Europejka!' cala sala sie odwrocila w moja strone tak jakby bycie Europejka bylo czyms w stylu byciem kosmita xD