Randomalne ciekawostki#2

Ogromne zdziwienie wywołuje pomysł jedzenia pizzy z ketchupem, oni wpitalają na sucho (?!), a płatki z ciepłym mlekiem wprawiają tutejszą ludność w nieopisaną wręcz konsternację (bo jedynym właściwym jest takie zimne z lodówki). W obydwu przypadkach przynajmniej trzy razy musi pojawić się pytanie: 'ale na serio?'

Widelec i frytki też podobno do siebie nie pasują...

Amerykańskie autostrady tylko na filmach wyglądają tak malowniczo, w rzeczywistości co chwile widzi się na poboczu martwe zwierzęta.

Do żebrania używa się kubków ze Starbucksa.

Jak wiadomo, Amerykanie lubią duże rzeczy, tu na przykład gumka do ścierania:

Read More

Interlinia interlinii nierowna



Co kraj to obyczaj, wiadomo, aczkolwiek amerykańskie obyczaje wydaja mi sie czasami dziwne. Ot, chociażby głupia sprawa z interlinia. Z jednej strony nie chcę za bardzo narzekać bo moglam sama bardziej zainteresować się tematem, a z drugiej, no kurcze, mógł mi ktos powiedziec.

Bo sytuacja wygląda tak: była zadana praca pisemna, napisałam ja, ba, nawet dwa razy byłam z nią w Writing Center (siedza tam studenci, najczesciej ichniejszej anglistyki, i sprawdzaja prace innym studentom, taka samopomoc chłopska, za darmo). Ja oczywiście czuję presje, zeby mi ktoś sprawdzał prace bo wiadomo, zawsze znajdzie się błąd gramatyczny czy jakaś kalka jezykowa, albo chociaż szyk zdania będzie nie taki jak trzeba.

Praca ogólnie została oceniona na A, ale pani obcięła mi punkty za napisanie jej w europejskim, a nie amerykańskim stylu i ta daam, z pięknego A zrobiło się B+. Okazało się bowiem, ze tutaj należny walić enter po każdej linijce (no kto tak pisze ja się pytam, u nas człowiek czuje, ze dostępuje zaszczytu jak pozwalają na interlinie 1,5). 

Wiec jeśli praca ma mieć minimum 5 stron to co, wystarczy napisać 2, dać akapity, marginesy i podtytuły i już? A nam się wydawało, ze Interlinia 1,5 przyjacielem studenta...

A jeszcze cover sheet.... ja pitole, jak dla mnie jest to nawet bardziej żenujące niż ten enter po każdym zdaniu. Nawet nie zwróciłam na to za bardzo uwagi (no i znów to nieszczęsne Writing Center, mogli powiedzieć ze to się liczy, ech...), w każdym razie ludzie zaszaleli, porobili strony tytułowe na zasadzie wklejania tam sweetasnych zdjęć z dzieciństwa, rysunków itd. i dostali za to punkty. NA STUDIACH???
Read More

Pittsburgh

Na weekend pojechalam do Pittsburgha czyli jednego z wiekszych miast w Pennsylwanii. Wlasciwie bylam tam juz trzeci raz, ale teraz dopiero mialam okazje troche bardziej pozwiedzac (za pierwszym po prostu tam ladowalam, wiec zwiedzania nie bylo zadnego, a za drugim pojechalam na mecz bejsbola, wiec zwiedzanie ograniczylo sie tylko do okolic okolostadionowych i to tylko przez jakies pol godziny).
Teraz zwiedzalam Oakland. Amerykanie strasznie podniecaja sie Cathedral of Learning bo to najwyzszy budynek uniwersytecki zaraz po moskiewskim uniwersytecie Lomonosowa, nawet na tych fotkach w Wikipedii widac, ze w srodku wyglada jak kosciol (w koncu to cathedral, wiec czego ja sie spodziewalam), ale niektore pietra wydawaly sie dosc przytulne (az dziwne ze nikt nie kradnie tych ksiazek co tam na polkach stoja bo mozna wejsc swobodnie z ulicy...).

Tak mniej wiecej wyglada z zewnatrz:



W Pittsburghu znajduje sie tez muzeum Andy'iego Warhola (i grob tez, ale muzeum w zupelnosci mi wystarczylo). Muzeum jest bardzo fajne (wiadomo, multimedia i rozne takie), szczegolnie podobala mi sie sala z takimi jakby duzymi poduchami, nie wiem czym byly wypelnione (Dziubi?;P) ale byl lekki nawiew i one tak lataly w powietrzu i mozna bylo je podrzucac i skakac miedzy nimi i wcale nie byla to sala dla dzieci;) Bardzo to bylo fajne, troszke jak Kopernik:) Szkoda tylko ze nie mozna robic zdjec na wiekszosci pieter:/
Dalam wiec rade zrobic fote tylko Coca-Coli:


A na wyzszych pietrach byly takie okazy (tutaj trzeba sie wesprzec internetowymi reprodukcjami):

 
Elvis bardzo mi sie podobal bo byl chyba razy11 i tak na cala sciane;)




(i oczywiscie mnostwo innych fajnych, nie tylko Warhola, ale tez artystow, ktorzy sie nim inspirowali).

A wieczorem poszlismy pic;D Pittsburgh noca wyglada ladnie, chociaz nie wydaje mi sie zeby przywiazywano tu duza wage do iluminacji budynkow. Nie posiadaja tez chyba karetek bo ciagle lataja smiglowce pogotowia (jesli chodzi o liczbe mieszkancow to samo miasto jest jak Lublin, z cala tak zwana aglomeracja to ponad 2 miliony), ale ulice nie sa zbyt duze, wiec moze po prostu tak im wygodniej.

Bary sa jak wiadomo dla osob pelnoletnich (21 lat hahaha) i nie ma tak jak u nas, ze moze sprawdza dowod przy kupowaniu piwa a moze nie, tutaj zawsze jest pan na bramce i bez dowodu nie wejdzie sie w ogole. A jeszcze zauwazylam ciekawe zjawisko: dla pewnosci pod kazdym lokalem zaparkowala sobie policja i dodatkowo stalo sobie zwykle dwoch panow policjantow przed klubem/barem (btw, Amerykanie nie uzywaja nazwy pub). I tak co kilka, kilkanascie metrow.

Ach, jechalam jeszcze po raz pierwszy amerykanskim autobusem, dla studentow z Pittburgha sa darmowe, wiec ja musialam kupic sobie bilet, w czyms jakby biletomacie w autobusie - nie dosc, ze jest zaraz obok kierowcy (a wsiada/wysiada sie przednimi drzwiami, wiec jest to spore utrudnienie dla reszty osob gdy ktos kupuje bilet, szczegolnie ze ten skaner do legitek jest tuz obok) to jeszcze nie wydaje reszty. Ach, ilez ja sie nagrzebalam, zeby znalezc te 2 dolary 25 centow (ich monety nie maja tego do siebie ze im nizsza wartosc tym mniejsza moneta niestety). Ale najlepsze jest wysiadanie - trzeba pociagnac za sznurek troszke przed naszym przystankiem, i to ma byc cywilizacja? xD To nawet w Polsce sa juz guziki;)
Read More

Akademik#2

Jak juz pisalam wczesniej moj akademik pelen jest intryg niczym z Gossip Girl, ale tym razem chcialam o czyms innym. Mianowicie o stronie wizualnej.

Przy wejsciu jest coś a la recepcja zwana front desk, gdzie, jak pisalam wczesniej, wieczorami siedza RA (kazdy ma przynajmniej jeden dyzur w tygodniu), a po 1 w nocy idą spać a na front desku siadają Night Assistants.

Desk wyglada jak desk, czyli tak:



Tak wygladaja drzwi na moje pietro (ta puszka na ścianie po prawej to do przeskanowania legitki, inaczej nie otworzy sie drzwi)



A tak wyglada moj korytarz (bez szalu, nie?)



Nieszczegolnie ciekawa lazienka:






A to przeslanie do tej czesci ludzkosci zamieszkujacej owo pietro:



nasz RA ma gdzieś punkt numer 6 😂

Mamy też różne akademikowe eventy:




(myslelismy, ze bedzie beer pong z prochami, ale nie...)
Read More

Ołówki

Pewnie zauwazyliscie, ze we wszystkich amerykanskich filmach/serialach, gdzie akcja dzieje sie w szkole uczniowie dzierza w dloniach olowki. Nawet mnie to smieszylo bo u nas przeciez olowek nie wystepuje jako oficjalna opcja pismiennicza i wiekszosc ludzi ma go w pogardzie (ja troche tez, od kiedy zapomnialam poprawic odpowiedzi na maturze z tych olowkowych na dlugopisowe,pff).
Tutaj nie zauwazylam jakiegos olowkowego cisnienia. Do wczoraj. Napisalam egzamin dlugopisem, a okazalo sie ze wszyscy pocisneli olowkiem (fajnie, ze mi ktos powiedzial). Ale pan prof. powiedzial, ze skoro to pierwszy egzamin to on mi to uzna, ale to jedyny raz i potem mam juz pamietac. Cala sala sie odwrocila i popatrzyli na mnie jak na kryminaliste. YAFUD.
Read More

Randomalne ciekawostki

Przejscia dla pieszych sa malowane na zolto.

Z przodu samochodu nie ma tablicy rejestracyjnej. Ludzie zwykle przyczepiaja tam cos charakterystycznego dla wlasciciela, czyli nazwe ulubionej druzyny, nazwe swoje bractwa czy hasla w stylu 'kocham amstafy' badz 'kocham Jezusa'.

Amerykanie lubia dywany (chociaz nie do tego stopnia co Anglicy;P).

Bardzo trudno jest znalezc zeszyt w kratke. Tu sie uzywa tych w linie.

Ameryka to chyba jedyny kraj na swiecie, ktory nie ma telefonow na karte (w naszym powszechnym, ogolnoswiatowym rozumieniu sformulowania prepaid).

Cena podana na polce w sklepie nie jest cena, ktora zaplacimy przy kasie. Trzeba jeszcze doliczyc podatek;P

Pamietacie scene z Legalnej Blondynki, gdzie Elle weszla na zajecia i tylko ona nie miala laptopa? To sciema. Osoby, ktore widzialam z laptopem na zajeciach moge policzyc na palcach jednej reki (i jeszcze zostana mi palce;P). A na czesci zajec laptopy sa po prostu zabronione.

Amerykanie nie znaja pojecia zelazko. Serio, nikt nie prasuje, jak chcialam pozyczyc to ludzie nie wiedzieli o co mi chodzi.

Brytyjski akcent sprawia, ze wpadaja w panike. Gdy moja wspollokatorka wyglupia sie i mowi z brytyjskim akcentem (studiuje lingwistyke i moim zdaniem dobrze jej to wychodzi), Amerykanie jej nie rozumieja (a dla mnie to nie problem). A gdy na zajeciach ogladalismy film z bbc to zostalismy wczesniej uprzedzeni, ze AKCENT BEDZIE INNY, PRZYGOTUJCIE SIE NA TO.
LOL, i tak sie skarzyli, ze nie mogli zrozumiec.
Read More

Res Life

Kazdym akademikiem zajmuja sie studenci. Nie ma wiec pani na portierni, ktora przenikliwym wzrokiem patrzy na kazda wchodzaca osobe i drze sie o legitymacje. Wlasciwie to przez wiekszosc czasu nikt sie tym nie interesuje kto i gdzie wchodzi. Oczywiscie sa pewne zabezpieczenia, skan legitki zapewnia mieszkancowi danego akadema wejscie wszedzie, a reszta musi sie zadowolic ogolnymi pomieszczeniami, chyba ze ktos ich wprowadzi (i nikt tego nie sprawda w ciagu dnia, takiego delikwenta wpisuje sie na liste gosci tylko w przypadku gdy nocuje).

Glowna osoba w akademiku jest koordynator. U nas koordynatorem jest chlopak o ksywie Ippy (brzmi znajomo,nie?;P), zdaje sie ze teraz robi magisterke. Zastepca koordynatora jest taka laska, ktora mieszka na przeciwko mnie i mam wrazenie ze jej glownym zajeciem jest mycie zebow, serio, robi to z milion razy dziennie. Ale moze Agata miala racje mowiac 'no coz, po prostu duza powierzchnia'.
Nasi koordynatorzy ogolnie sa czepliwi, ale mi osobiscie jeszcze bardzo w niczym nie podpadli, wiec nie bede sie skarzyc. Jak czegos sie od nich chce, to maja office hours chyba przez godzine dziennie, cos kolo 13 (a wiec dostepnosc niczym w Polskim urzedzie, albo nawet polskim dziekanacie;P)

Potem sa RA czy Residence Assistance. Kazde pietro ma swojego opiekuna, naszym jest mily chlopiec o imieniu Ryan, ktory lubi sie czasem przejsc po akademiku w samym reczniku;) RA organizuja nam od czasu do czasu Floor Meetnigs, na ktorych to przypominaja, ze nie wolno przetrzymywac w pokojach ekwipunku do nurkowania i motocykli (?!). Mozna tez do nich pojsc z jakimkolwiek problem itd.
Kazdy RA ma tez swoj dyzur przy front desku. Front desk jest, jak sama nazwa wskazuje, biurkiem przy wejsciu. Dyzur trwa od 21 do 1 w nocy. Wlasciwie to nie wiem jakie oni maja wtedy obowiazki, poza przejsciem sie co jakis czas po budynku i sprawdzeniu czy drzwi sa pozamykane.
Zwykle jest tak, ze ktos znajomy do nich wpadnie, albo odrobia sobie prace domowa w tym czasie, albo rozwiazuja moje zyciowe problemy w stylu 'Boniu, pralka mi sie zaciela'.
Osobiscie bardzo lubie RA's z mojego akademika (szczegolnie chlopcow, ktorzy sa mega mega fajni), ale znam tez pare osob z Res Life'a z innych akademikow i wiekszosc z nich tez jest spoko. Res Life stara sie zapewnic rozrywki mieszkancom, wiec RA's przygotowuja czasem Game Night (czyli planszowki itd.), albo np. w zeszlym tygodniu bylam w innym akademiku na Relationships do's and dont's (akurat moj znajomy prowadzil, wiec bylam podwojnie ciekawa co powie;P). Wiec przez godzine sluchalismy o tym jak nalezy sie podrywac i jakie sa fajne miejsca na pierwsza randke;D

Zostali mi jeszcze Night Assistants. Sa to studenci, ktorym uczelnia placi im za to zeby pilnowali budynku od 1 do 6 rano. W praktyce ich praca polega na wpuszczaniu ludzi wracajacych z imprez. Dlatego dobrze sie z takim assistantem zaprzyjaznic, potem nie trzeba sie legitymowac - ostatnio jak wracalam z imprezy, juz wyciagam legitke, a chlopiec-asystant mowi: Magda, daj spokoj :) Bardzo to mile, bo przymykaja tez wtedy oko na to w jakim stanie sie wraca. Pic poza kampusem oczywiscie mozna, ale jesli ktos jest nieletni (czyli ma mniej niz 21 lat) i pil poza kampusem, ale wraca do akademika wciaz pod wplywem, to moze byc afera.
Przez pozostala czesc nocy (gdy juz przetoczy sie fala imprezowiczow, albo normalnie na tygodniu) Night Assistants ogladaja filmy/graja na kompie/graja w karty. Robi sie wiec wlasciwie taka nieduza impreza bo rzadko jest tak, zeby asystant siedzial sam. Troche mnie to deprymuje bo np. wczoraj w nocy, ja oczywiscie juz no-make up i w pizamie (a wiec kompletnie niewyjsciowo) poszlam wyjac pranie z suszarki i musialam przejsc kolo tego nieszczesnego front deska, a tam oczywiscie 10 facetow gra w karty i imprezuje w najlepsze;P

Aha, jeszcze dodam, ze bycie RA, czy koordynatorem to nie jest wolontariat - nie dosc, ze dostaje sie za to kase od uczelni, to jeszcze ma sie dodatkowe bonusy, jakie jak darmowa pralnia czy pojedynczy pokoj, za ktory tez sie z reszta nie placi;)
Read More

Niemiecki

Znow cos o niemieckim, chociaz w sumie nie do konca. Amerykanie mnie dzis zaskoczyli, akurat na zajeciach z niemieckiego. Ich wyluzowanie przechodzi czasem moje (dosc i tak chyba szerokie) pojecie wyluzowania.

Czytalismy wczesniej ksiazke, ktorej akcja dzieje sie w Hamburgu, wiec mielismy zadane wypracowanie (dosc krotkie, na strone A4) pod tytulem 'co bohaterowie (a bohaterami byly dwie pary) moga robic w Hamburgu'. Czyli temat dosc dowolny. Ja oczywiscie, przyzwyczajona do polskich realiow, sprawdzilam zabytki w Hamburgu i moi bohaterowie zrobili sobie tour po miescie, jakas wycieczke statkiem, cos zjedli, poszli potanczyc itd. Wiec ogolnie, ladnie i kulturalnie. I chyba ostatni raz tak napisalam, bo widze, ze tutaj trendy sa inne.
Czytalismy swoje wypracowania na glos, wiec mozna bylo dowiedziec sie (co prawda z trudem bo niemiecki w wersji amerykanskiej czasem jest dosc hardkorowy) co wyprodukowala germanizowana amerykanska mlodziez. Wiekszosc historii bylo o tym kto jak sie najebal, kto, gdzie i w jakich okolicznosciach zaliczyl zgona (ach, przypomnialam sobie dzieki temu o uroczym slowku kotzen;D), kto kogo wyrwal (chyba w jednym wypracowaniu bylo cos o seksie w toalecie z barmanka) i kto kogo nakryl na zdradzie. Moje nudne wywody wydaja mi sie wiec teraz totalnie nieadekwane.... No ale coz, bede wiedziec na nastepny raz;)

A w kwestii jezykow to Amerykanie lubia sie chwalic ze jakis znaja juz od momentu, gdy naucza sie mowic 'czesc. mam na imie...' Rozwalil mnie koles ode mnie z grupy, ktory oczywiscie ma wpisane na fb, ze niemiecki to jak najbardziej, a jak zobaczyl w ksiazce nazwisko Goethe to nie wiedzial jak przeczytac;P
Read More

Jedzenie

Pozostajac w tematyce jedzenia, jest jeszcze jedna, istotna kwestia, o ktorej nie napisalam wczesniej. Oczywiscie dla mnie kompletnie niezrozumiala. Otoz Amerykanie maja obsesje, zeby zawsze jesc z kims. Pewnie kojarzycie te wszystkie filmy/seriale, ktorych akcja rozgrywa sie w liceum i gdzie glowny bohater krazy po stolowce, zeby do kogos sie dosiasc i znalezc przyjaciol. Nie, ja tak nie robie;P Aczkolwiek wcale to nie jest sciema, u nas zwykle obiad je sie w domu, a na uczelni to moze kebaba albo kanapke i nikt nie przywiazuje to tego zbyt duzej wagi. A tutaj jedzenie sniadania samemu jeszcze przejdzie (bo znajomi moga spac/byc na zajeciach/nie jesc sniadan/umierac po imprezie), ale lunch i dinner to juz obowiazkowo ze znajomymi. Jesli siedzi sie samemu to najprawdopodobniej jest sie:
a) looserem
b) zagranicznym studentem

Doszlo do tego, ze w srody zazwyczaj jem lunche badz dinnery z takim milym chlopcem, bo akurat wszyscy jego znajomi maja wtedy zajecia, a przeciez ja siedze sama i on siedzi sam, wiec siedzimy razem;P Ludzie z reszta czesto podchodza (chyba jest im mnie szkoda lol) i sie dosiadaja, zagaduja i takie tam. W sumie nie przeszkadza mi to za bardzo bo mozna poznac sporo nowych osob, ale z drugiej strony jak mozna rozmawiac jak wlasnie wpychasz sobie do buzi hamburgera?

Zblizajac sie do konkluzji chcialam powiedziec, ze troche mnie to smieszy bo ja nie mam tego problemu co reszta amerykanskiego spoleczenstwa, czyli codzienne martwienie sie czy bede miala z kim wyjsc na lunch/dinner? Po prostu ide i jem, niezaleznie czy sie z kim umowilam czy nie. Ale rozumiem ze to czesc kultury i u nich po prostu tak jest. I tu cytat z Amerykanina 'no jak mozna jesc samemu, przeciez to czynnosc spoleczna' (taaa, ktos bedzie za mnie przezuwal).
Swoja droga bardzo lubie obserwowac ludzi na stolowce (socjologia <3), jak przychodza na sniadanie (i wlasciwie tez przez caly dzien) w pizamach ('bo pizama jest ciepla a dzis jest zimno to po co mialam zdjemowac'), tancza na srodku stolowki albo robia milion innych glupich rzeczy;)
Read More

Stolowka

Jak obiecalam - post o stolowce;)
Gdyby ktos byl ciekawy czym nas tu zywia to mozna codziennie sobie sprawdzac stolowkowe menu .
W sklad mojego stypendium wchodzi tez wyzywnienie, wiec moge jesc do oporu (aczkolwiek staram sie tego nie czynic, a przynajmniej nie za czesto;P). To menu na stronie to oczywiscie nie wszystko czego mozna oczekiwac przychodzac na stolowke (czy dining halla jak to sie tutaj zwie). To sa glownie rzeczy, ktore sa przygotowywane na cieplo. Ale oczywiscie codziennie rano mozna zjesc sobie platki z mlekiem (jak ktos chce podgrzac to jest mikrofalowka), rodzajow platkow jest chyba z 6 czy 8 (nie jem mleka to nie wiem). Zawsze tez sa salatki owocowe, albo same pokrojone owoce, z ktorych mozna zrobi sobie salatke wg uznania. Oraz owoce takie w zwyczajnej postaci, czyli jablka, banany, gruszki, pomarancze. Te jablka (naturalnie kilka rodzajow do wyboru) zaczely mnie troche przerazac odkad raz rano zaczelam jesc jedno i musialam wyjsc. Lezalo wiec takie nadgryzione przez 2 doby i prawie wcale nie sciemnialo...
Mozna tez robic sobie kanapki, glownie na pieczywie tostowym, wiec jeszcze nie raczylam skorzystac z tej opcji. A gdyby komus zalezalo to moze zrobic sobie grzanki.

No i picie oczywicie. Na picie sklada sie masakryczna ilosc slodkich napojow (zwyczajowo pitych z lodem, im w ogole odbija na punkcie lodu, wszedzie gdzie sie da to go pchaja) badz gazowanych napojow, badz koktajli, ktore de facto sa bardzo slodkimi sokami oraz sokow, ktore sa taka slodsza odmiana naszych sokow w kartonach. Ja zwykle pije sok, czasem koktajl. Ale jest tez opcja herbata/kawa (do wyboru: zarowno kawa jak i herbata kofeinowa oraz bezkofeinowa). A herbata jest tylko i wylacznie Lipton. I jest jeszcze kakao, tutaj zwane chocolate milkiem, powadane na zimno (jak komus nie pasuje to oczywiscie jest  mikrofala). A tak wyglada platkowo/napojowa area (po drugiej stronie jest jeszcze jedna, podobna, ale tylko z napojami):



Czyli jak pijesz beztluszczowe mleko jestes po prostu krowa, 2% jestes gruba krowa, a jak kakao - gruba afroamerykanska krowa . Az dziwne, ze nikogo to nie oburza oprocz mnie.

Na sniadanie zazwyczaj wybieram pankejksy (czasem sa zwykle, a czasem w roznych opcjach smakowych, np. bananowe czy jagodowe) albo jajecznice (naprawde niezla! zazwyczaj w weekendy mozna sobie jeszcze dorzucic szpinak, mniam). Jak daja french toasty (jak dla mnie powinny sie nazywac fingers, albo jakos tak bo tosta to w ogole nie przypomina) albo gofry to tez nie pogardze. I oczywiscie syrop klonowy to tego.
Przez caly dzien (i nie ma wyjatku dla sniadan;P) mozna jesc ciasta. Amerykanie uwielbiaja cukier i to widac, wiekszosc ich ciast jest tak slodka, ze nie moge ich jesc. Wszedzie gdzie sie da wciskaja jakies masy, bite smietany i tego typu zamulacze. Ja jestem w stanie jesc tylko muffiny, brownies i cos przypominajacego nasza szarlotke. Nawet mnie to cieszy bo dzieki temu za bardzo sie nie roztyje;P

Na obiad absolutnie zawsze musza byc frytki, hot dog i hamburger;P Zawsze jest tez pizza (3 albo 4 rodzaje) i spaghetti (dwa rodzaje makaronu i dwa rodzaje sosow, wiadomo, musi byc wybor). No i kacik wegetarianski (zwykle codziennie cos innego). Do tego mnostwo misek z warzywami, wiec zawsze mozna zrobic sobie surowke wedlug wlasnego uznania. I jeszcze cos co nazwalabym daniem dnia (czuje sie prawie jak Kasia Tusk lol), czyli najczesciej kurczak (badz inne mieso, a w piatki zawsze ryba), jakies warzywa/ryz/ziemniaki. Wlasciwie podchodzi to pod standardowy polski obiad.

Kolacja to podobnie jak obiad, zmieniaja tylko to glowne danie. Owoce, warzywa, napoje, ciasta, kanapki - wszystko mozna brac przez caly czas i w nieograniczonych ilosciach (w Polsce chyba by nie przeszlo, ludzie by ze sloikami i plecakami pewnie przychodzili;P)

A stolowka wyglada mniej wiecej tak:



Oczywiscie nic nie ma za darmo i wyzywienie nie wchodzi w sklad czesnego. Trzeba wykupic sobie mealplan. Ja mam oczywiscie taki najbardziej wypasny, czyli unlimited;D Wykupuje sie zwykle okreslona ilosc posilkow w trakcie semestru, mozna tez wykupic sobie mealplan z flexami, czyli dodatkowymi dolarami, ktorymi placi sie we wszystkich punktach gastronomiczno-kawiarnianych na kampusie (one sa zapisane na legitce, po prostu ja skanuja tak jak karte kredytowa).
Niektorym faktycznie oplaca sie wykupic mniej posilkow bo np. sniadania jedza w akademiku, a jakby sie uprzec to mozna nie chodzic na kolacje, tylko po obiedzie wziac sobie zapas jedzenia na popoludnie/wieczor (ach, polskie kombinowanie;P). Z reszta stolowke zamykaja o 19, wiec przynajmniej tyle dobrego, ze nie obzeram sie na noc;D

I jak juz chyba wczesniej wspominalam, skanuje sie legitke zawsze przed wejsciem (mozna zrobic tak zeby nie skanowac, ale to juz inna historia, ja tego nie praktykuje bo po co, no a Amerykanie sa uczciwi), wiec stad wiadomo ile komu tych mealsow jeszcze zostalo.

Obowiazkowo na stolowce leci tez muzyka.Kazdy posilek urozmaicony jest wiec muzycznymi standardami wspolczesnej amerykanskiej kultury popularnej. Czyli absolutnie zawsze 'everyday I'm shufflin' (akurat jak to leci to ludzie naprawde shufflinguja;P) i 'give me eeeverything tooooonight' albo 'picutes of last night ended up online I'm screeeewed' albo 'I wanna go o-o-o all the way ay-ay' ewentualnie cos brytyjskiego: 'I wish nooothing but the best for yooou toooooo'. Innych piosenek Amerykanie nie znaja.
Read More

Homecoming#2

Homecomingowy weekend byl mega mega fajny (btw, zupelnie przypadkiem pojechalam w ten weekend tez na farme lam, male lamy <3).

W piatek, tak jak pisalam, byly wybory homecoming king&queen. Moje przewidywania sie sprawdzily i wygrala Michelle (bardzo ladna swoja droga, reprezentowala bractwo), druga byla Mia (reprezentowala Res Life*) a z chlopakow wygral Kyle (reprezentant Res Life). Podobno w zeszlym roku bractwa przynajmniej udawaly, ze nie maja nic do innych stowaryszen startujacych w wyborach (bo prawie wszyscy kandydaci sa z Greek Life'a*), a w tym roku to juz byla zupelna porazka. Ja oczywiscie trzymam z Res Lifem;P

Ale wracajac do wyborow. Impreza byla troche stylu immatrykulacji, czyli przemowienia wladz uczelni na zasadzie 'robcie halas':) Najpierw grala uczelniana orkiestra i oczywiscie nie ma co sobie wyobrazac w tym momencie stylu polskiej orkiestry, Amerykanie jak zawsze na luzie, czyli kto chcial to sie wystroil, komu sie nie chcialo to przyszedl w szortach i japonkach, a pare osob postanowilo zaszalec z kiltem. Utwory byly takie zeby dalo sie potanczyc bo do tego naturalnie byly tanczace dziewczeta (mialy w repertuarze kankany i takie tam), z przejsc miedzy rzedami wyskoczyly tez cheerleaderki i znow byl cos jakby high school musical;P
Przyszedl tez ten gruby pan, ktory byl na immatrykulacji, jest prorektorem ds. studenckich. Przyszedl i stwierdzil, ze fajna impreza i ze moze potanczymy. Oni tu maja taka prosta cha che, gdzie w miedzyczasie mowia w ktora strone masz sie obrocic i ktora noga zrobic krok. Wiec polowa publiki rzucila sie na scene i laski wykonywaly seksowne tance z panem rektorem, ktory oczywiscie tez sie bardzo wczul (no bo przeciez sam zaproponowal;P)
Potem przybiegly cheerleaderki i pokazaly co potrafia, czyli jakies piramidy, salta, ogolnie wow, daja rade. Wszystko oczywiscie z klaskaniem w miedzyczasie i tymi ich okrzykami, na ktore skladaja sie jakies litery (w sumie nie wiem co one tam krzyczaly, ale bylo jak z filmu, wiecie o co chodzi ;P)
Po czesci rozrywkowej wzroslo napiecie bo odbylo sie przedstawienie kandydatow. Kazdy wchodzil niczym na gale oskarow (musieli przechodzic miedzy ludzmi), kazdy mial tez swoj podklad muzyczny. A wejsciu oczywiscie towarzyszly piski/oklaski/okrzyki ludzi, ktorzy glosowali na dana osobe. Bractwa przyniosly te swoje greckie litery i skanowali w miedzyczasie swoje brackie okrzyki. Wszyscy kandydaci wygladali swietnie, kiece a la bal/sylwester/branzowa impreza ktora bedzie relacjonowana na Pudelku (kiece byly nawet bardziej wypasne niz na prezentacji sprzed tygodnia), oczywicie faceci w garniakach. Kandydaci byli sparowani (pewnie niektore bractwa sie przyjaznia i dobieraja sie na tej zasadzie, ale teraz jest opcja, zeby dwie osoby startowaly z jednej organizacji, jak na przyklad z Res Lifa), wiec dla dziewczat byly przygotowane na scenie krzesla, a chlopcy musieli stanac przy owej sparowanej z nimi kolezance. A pozniej to juz niczym jak na wyborach Miss Polonia - krotki speech krolowej z zeszlego roku, potem krola no i ogloszenie: pierwsza vice miss zostaje... bla bla. Potem wiadomo, pisk i te sprawy, czesc ludzi zawiedziona, czesc usatysfakcjonowana (prawie jak sukcesem Palikota), mozna porobic sobie sweet focie i potem isc pic;)
Chociaz trzeba uwazac i nie przesadzic bo na drugi dzien jest parada (co prawda dopiero o 11, ale w dzien po imprezie 11 to przeciez jak 6 rano kazdego innego dnia). I nie chodzi o to, ze kac, albo ze sie nie wstanie, albo cokolwiek innego co przyszloby wam do glowy. Otoz przychodzi policja i bada alkomatem hahahahaha (no mnie tam nikt nie badal, ale kraza na fb zdjecia jak nowa homecoming queen musi dmuchac;P).

Parada jest mega wypasna. Najpierw jada w kabrioletach rektorzy, krol, krolowa, zeszlorowczni krol krolowa (oczywiscie korony, diademy, szafry obowiazkowo) i tak machaja sobie do tlumu. Dalej ida przedstawiciele roznych organizacji, cheerleaderki skacza z pomponami, bractwa maja swoje platformy (tak, tak, dokladnie takie jak w Greeku;D). Ja szlam z international students, a ze z Polski jestesmy tylko we dwie, wiec moglysmy sie zmieniac i obie pelnic funkcje chorazego (chorazej?). Do tego jeszcze wypadalo isc z przodu bo laska, ktora zajmuje sie zagranicznymi studentami, i ktora niosla baner rozpoczynajacy nasz czesc parady, byla na takim mega kacu, ze myslam, ze padnie w miedzyczasie. Bo chcialam zauwazyc, ze u nas jest teraz dosc goraco, tak na krotki rekaw/podkoszulek. I w sobote bylo masakryczne slonce, czyli pewnie co najmniej 30 stopni.
Wzdluz calej parady stali ludzie (i zgodnie z tradycja trzeba bylo dawac tym malym pazernym Amerykanom cukierki), wiekszosc w sumie nie stala tylko siedziala bo przyniesli sobie rozkladane krzeselka z domow;P Niektorzy, co by miec lepszy widok, siedzieli nawet na dachach (bo domy tutaj jednak dosc niskie). A jak przechodzilismy to klaskali, machali do nas i robili nam zdjecia;P
Oczywiscie jak to na kazdym zjezdzie bywa pozniej bylo picie, picie, picie;) Odkrylam tez plus mieszkania w malym miescie - mozna wyjsc do baru i nawet specjalnie nie umawiac sie ze znajomymi, skoro sa tylko 3 bary. Lol.

Tak mniej wiecej wygladaly platformy (jeszcze zanim zaczela sie parada):


Tak wygladala parada z mojej perspektywy:


No i nie oszukujmy sie, wiekszosc zagranicznych studentow to Azjaci:


Btw, zaloze sie, ze Goska by takie chciala:


*Res Life czyli Residence Life to sa koordynatorzy, zastepcy koordynatorow, RA's (czyli Residence Assistant), nie wiem czy Night Assistant tez sie do tego zalicza. Ogolnie sa to osoby zajmujace sie akademikiem. Wszystkie te funkcje pelnia studenci;)
*Greek Life = bractwa
Read More

Przejazdzka

Przejazdzka z rapujacym Murzynem - zaliczona.
Read More

Homecoming

W ten weekend mamy homecoming. Smiesznie zbieglo sie to w czasie ze zjazdem unitow, wiec pewnie bedziemy przez weekend robic mniej wiecej to samo;P Wszyscy traktuja te impreze dosc powaznie, ceny w okolicznych hotelach skoczyly dwukrotnie, no i przede wszystkim rosnie napiecie kto zostanie nowymi homecoming king&queen. W sobote bedzie parada, cos jak u nas na rozpoczecie juwenaliow (tylko bez zwyczajowego piwa;P), a motywem jest dzungla, wiec kandydaci na krola i krolowa poszli w te klimaty:

















I jak latwo zauwazyc, wiekszosc kandydatow jest z bractw. Nie wszyscy sa jakos mego piekni (hahaha), ale niektore dziewczyny naprawe sie postaraly zeby dobrze wypasc na prezentacji kandydatow (prezentacja byla w zeszlym tygodniu). Kiecki a la bal/sylwester i te sprawy. Ja obstawiam (po tym jak przebiega kampania wyborcza), ze z dziewczyn wygra Mia albo Michelle a z facetow Kyle albo Joe (a tak na marginesie, jakze bardziej przyjemna jest taka kampania niz ta obecna w Polsce;P)
Read More

Z cyklu zawadiacki podryw na dzis

Wlasciwie to lubie amerykanska bezposredniosc, tym razem na stolowce:

- Jestes Magda, prawda?
- Taaa
- A ja jestem Justin, od dzis bede Ci mowil czesc.
Read More

Bejsbol

W poprzednia niedziele udalam sie na moj pierwszy w zyciu mecz bejsbola. Nie zeby mnie to jakos szczegolnie krecilo, ale skoro mialam okazje zeby pojechac, to czemu nie.
Przy okazji (mielismy godzine do meczu) pozwiedzalam troche Pittsburgha (nawet nie wiecie jak ja teskinilam za jakimkolwiek miastem;P). Bardzo mi sie podobalo, pewnie wybiore sie jeszcze raz, tak na normalne zwiedzanie:) Oczywiscie strasznie podjaralam sie budynkami (wychodzi na to, ze jestem szalenie prosta w obsludze dziewczyna, zeby mnie uszczesliwic wystarczy zawiezc mnie do wiekszego miasta, postawic przed jakimis wiezowcami i zostawic tam na godzine;P). Wiec pare fot budynkow:





Stadion w Pittsburghu jest bardzo fajny i wyglada tak:



A z trybun ma sie tez taka panoramke:


Oczywiscie po wejsciu, juz na wstepie, kazdy kupuje sobie hot doga albo chociaz jakies chipsy (obowiazkowo z sosem) i idzie sie szukac swojego miejsca. Z tymi miescowkami to trzeba sie ciagle pilnowac bo non stop sa jakies konkursy. I wiecznie na ekranie pojawiaja sie informacje, ze osoba siedzaca w danym sektorze, rzedzie i miejscu wygrywa powiedzmy karnet na wszystkie pozostale mecze sezonu. Albo koszulke ktoregos tam gracza (tak jakbym ja ich rozrozniala;P).

Ogolnie jest milo i sympatycznie bo przychodza cale rodziny z dziecmi, ludzie klaszcza i tancza. Bardzo fajnie to wyglada jak na przyklad przychodza starsze panie, umalowane, elegancko ubrane (tak w stylu starszej pani;P) i maja taki elegancki kapelusz ze wstazka z logo ich ulubionej druzyny;) Wyobrazacie sobie taka babcie na meczu Motoru?;P

Jak na boisku dzieje sie fajna akcja (jak dla mnie troche rzadko cos sie dzieje, ale Amerykanie sie tym jaraja, wiec moze dla nich jest ok) to po niej od razu leci taka dynamiczna muzyka, zeby ludzie mogli sobie poskakac. A kamera wylapuje najlepiej tanczace osoby (kojarzycie, ze tak wlasnie zaczela sie kariera Pameli Anderson?;P). Czesto leci tez jakas prosta melodia (powiedzmy w stylu kaczuszek), do ktorej mozna klaskac. Jest tez osobna melodyjka w przypadku, gdy pilka poleci w publicznosc. Klaszcze sie wtedy tej osobie, ktora zlapala. Na ekranach leci tekst, ktory nalezy krzyczec w poszczegolnych momentach (pamietacie jak w Shreku, w jedynce, podczas sceny slubu byly takie tabliczki? To wlasnie cos takiego:)). A jak jest hymn druzyny to leci w formie karaoke (i nad wyrazami skacze taka pileczka;P). Akurat Piraci (druzyna z Pittsburgha) maja taki tekst 'if you don't win it's a shame'. Jakze mila odmiana po naszych wiecznych 'nic sie nie stalo'.
Read More

Profesorowie#2

Uwielbiam moich tutejszych profesorow. Oczywiscie pana od niemieckiego dodatkowo kocham haha.

Dzisiejsze zajecia: czytamy germanska lekture, ktora teraz przerabiamy i na jednej ze stron jest rysunek faceta siedzacego na balkonie. Facet ma znudzona mine i gapi sie na laske przebierajaca sie przy niezaslonietych zaslonach w bloku na przeciwko. Pan prof. mowi tak: "Widzicie, to jest europejski balkon! Widzicie co on tu ma? Sznurki na pranie! W Europie susza pranie na dworze!"
No i dalej jak zwykle: " Magda jest z Europy to nam opowie! Suszycie pranie na dworze?"
Ja: " No jak jest cieplo to suszymy"
Pan prof: "Slyszycie, jak jest cieplo to susza, zapamietajcie! Oh, jakze wspaniale ono musi pachniec! I dzinsy pewnie takie sztywne!"

Ech, co zajecia takie teksty xD (chociaz wciaz moim faworytem jest tekst z pierwszych zajec: "czy w Polsce polujecie na dziki"?;P)

Za to pan Bulgar z rosyjskim akcentem zawsze przygotowuje dowcipy. Zawsze. Wiec zaczynamy zajecia z 15 minutowym poslizgiem bo zwykle przynosi kartke A4 ;)

Dzis mialam tez egzamin, wiec co przyniosla pani prof? Taa daam:


bo przeciez wysilek umyslowy, no i Halloween niedlugo, wiec mozna zaczac zrec slodycze (ach, to amerykanskie rozumowanie, oni juz tym Halloweenem zyja od miesiaca;P)
Read More
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Copyright usasrusa