Niagara

Jak można się zorientować po zdjęciach na fb w zeszły weekend raczyłam zwiedzić Niagarę, czy raczej 'najagra falls' jak się to tutaj mawia. Właściwie to miałam pierwszą okazję, żeby ruszyć się z Pennsylvanii bo Niagara jest w stanie Nowy York:) Po drodze minęliśmy też Buffalo, z samochodu nie wygląda zbyt szczególnie:


Od nas nad Niagarę jedzie się dwie godziny, czyli jest dość blisko. Tak naprawdę to chociaż mieszkamy na zadupiu to wszędzie jest dość blisko, tak mniej więcej dwie godziny, albo nawet mniej, dzielą nas od Niagary czy Buffalo, ale też od Pittsburgha czy Cleveland. Jakby się uprzeć to można też cisnąć do Detroit (pewnie ze 4godziny) lub do Philadelphii czy Nowego Jorku (7-8 godzin, czyli jak na Stany nie tak dużo).
A wracając do naszej wycieczki, to Niagara i okolice wyglądają mniej więcej tak:


Zwiedzanie jest za darmo, płaci się jedynie jeśli ktoś ma ochotę popływać statkiem po tej zatoczce (ale jest już po sezonie, więc nawet nie było teraz takiej opcji). Tak patrząc na ten wodospad to nie wydaje mi się, żeby była możliwość wjechania za niego (za tę spadającą wodę), więc jak dla mnie strata kasy bo wtedy jedyną atrakcją jest to, że się zmoknie. Jak widać naokoło są barierki (można też obejrzeć sobie film, gdzie zebrane są wypadki jakie się tam wydarzyły, oczywiście, że obejrzałam;P ale ogólnie film miał pozytywny wydźwięk i pokazywał raczej historię Niagary i akcje w stylu, ktoś przeleciał przez cały wodospad i jednak przeżył), ale i tak ustawione są dość blisko wody, więc fajnie.
Park jest tak zorganizowany, że można obejść sobie całą rzekę Niagara (która rozdziela się na kilka części, więc to właściwie nie jest jeden wodospad, tzn. formalnie jest, ale woda spada osobno). Tutaj trochę to widać (jak się spojrzy na tę mgłę):


A tak w ogóle to myślałam, że sam wodospad będzie wyższy. Aczkolwiek wyglądał uroczo i nie spodziewałam się, że okolica jest taka ładna. Jak już zrobiłyśmy milion fotek z każdej strony, z podskokiem i bez, z dziubkiem i bez, z włosami na twarzy i bez (wieje i to mocno momentami), to nastąpił obowiązkowy punkt wycieczek, czyli czas wolny. Tak naprawdę to profesor chciał pójść do kasyna i jakoś nas spławić, zapewnił nam więc rozrywkę w postaci przytulnego lokalu i ciastek (yay!;))