Musical

Ah, jakiż to był udany weekend. W piątek poszłam na musical, później na imprezę urodzinową, a w sobotę na fraternity formal (o którym napiszę osobno, pewnie jutro). A ten tydzień kończy się we wtorek, później wolne bo Thanksgiving;)
Bardzo chciałam pójść na musical, szczególnie dlatego, że grał tam jeden z moich ulubionych RA, kostiumy zaprojektował nasz koordytator-gej (ten, który mi zazwyczaj mówi, że ślicznie wyglądam^^), a za mejkap i fryzury była odpowiedzialna laska z mojego piętra (z resztą pożyczyła ode mnie szminkę, więc potem wszyscy aktorzy mieli na ustach ten sam, oczojebny kolor).
Program można sobie przeczytać na zdjęciu poniżej, ogólnie był to zbiór kawałków z różnych musicali. Podobało mi się bardzo bardzo. Może nie każda piosenka (i choreografia) była na takim samym poziomie, to jednak u nas na uczelni czegoś takiego nie ma i pewnie nie będzie (chlip). Na przykład ludzie byli trochę zawiedzeni kawałkiem z Chicago, że za bardzo przypominał filmową wersję i tak dalej, no ale nie czepiajmy się, reżyserował chłopak z pierwszego roku. Za to niektóre wersje były genialne i myślę, że połowa polskich aktorów nie była by w stanie zagrać tak dobrze.
Wspomniane zdjęcia: