Laser tag



Zapomniałam jeszcze o innej halloweenowej atrakcji - black light laser tagu. Bo laser tag istnieje naprawdę i wcale nie jest wymysłem Barneya z HIMYM;P To był już mój drugi raz, no i omg, jestem fanką 😁

Za pierwszym razem, jeszcze chyba w sierpniu, reguły były trochę inne - każda drużyna miała swoją bazę, której się broniło i co jakiś czas trzeba było podbiegać do punktu, gdzie ładowało się broń. I było wtedy ciemniej niż ostatnio. Teraz dostaliśmy taką mega profesjonalną broń, na której ćwiczy armia 😉 Ciężkie to było jak cholera, ale na szczęście nie trzeba było dodatkowo ładować.

A na black light ogólnie tutaj jest teraz moda, są organizowane tego typu imprezy, dyskoteki itd. Chodzi w tym o to, że daje się ultrafiolet, więc najlepiej założyć białe ciuchy, które dodatkowo da się pomazać. A maże się albo markerami, albo (tak teraz jak na laser tagu) specjalnymi farbkami fluorescencyjnymi (wtedy można mazać się po całym ciele 😉).

Oczywiście nie muszę pisać, że moja drużyna wygrała? 😊 Grupy były po 5 osób, u nas 3 dziewczyny, 2 chłopaków i graliśmy z jakimiś dzieciakami co to spędzają całe dnie przy grach wideo, więc jednak oczekiwaliśmy wyższego poziomu. Tymczasem, gdy u nas wciąż zostawały 3 osoby, u nich odpadły wszystkie 😀 A u nas odpadli tylko chłopcy. Oczywiście wykończyłam tego chłopca, który wyeliminował Zacka 👍

Było bardzo fajnie, jak tylko będę miała okazję to pójdę znowu 😍