Cleveland

W niedziele wybrałam się do Cleveland. Fajnie, że udało się pojechać bo trochę głupio się nie wybrać skoro mieszkamy jakieś 1,5 godziny drogi od niego. Miasto jak miasto, Agata stwierdziła, że taki Lublin, tylko z trochę inną architekturą 😀 I wszędzie są gitary (bo Rock&Roll Hall of Fame). O takie:






Jeśli chodzi o budynki to centrum dość szybko się zwiedza. Ale Cleveland nadrabia innymi atrakcjami, a raczej muzeami. Żeby zwiedzić chociaż jedno potrzeba przynajmniej pół dnia bo mają Muzeum Historii Naturalnej, gdzie trzymają Lucy (ten szkielet australopiteka), mają coś jak nasz Kopernik, tyle że pomaga im przy tym NASA, Muzeum Sztuki, też Nowoczesnej i przede wszystkim Hall of Fame. Z racji tego że miałam ograniczony czas i była to niedziela mogłam wybrać tylko jedno miejsce, więc naturalnie wybrałam Hall of Fame. Z zewnątrz wygląda tak:



I tak, zapłaciłam 17$ za obejrzenie mięsnej sukienki Lady Gagi. Ale miła sprawa, dla mieszkańców Cleveland jest za free. Jeśli chodzi o eksponaty to właściwie jest wszystko co można sobie wyobrazić (ale nie można robić zdjęć). Mają rękawiczkę Jacksona, Jaguara Joan Jett, odręcznie pisane wersje pewnie z miliona piosenek itd.

No i kostiumy. Na przykład Mick Jagger jest śmiesznie mały, P.Diddy też zawsze wydawał się większy, a Jay-Z wcale nie ma dużej stopy. Oczywiście wszystkie śpiewające laski są małe i szczupłe (no może oprócz jednej, bo była tam taka kieca, gdzie jedna pierś tej pani była wielkości głowy mojej koleżanki). Wisiały kostiumy Britney, Madonny (lata '80/'90 i stożkowate staniki), Christiny czy Rihanny. Po pierwsze jak one mogą to nosić, po drugie są naprawdę małe i szczupłe, po trzecie jak one mogą to nosić?!

A co do mięsnej kiecy to oczywiście ją zakonserwowali i zupełnie nie wygląda jak oryginał: jest czerwona i trochę zmieniła kształt (bo można porównać ze zdjęciem zrobionym kiedy była po prostu mięsem). Aczkolwiek polecam, i Hall of Fame i Cleveland.