Przeprowadzka



Właśnie stuknął nam miesiąc od naszej ostatniej przeprowadzki (na szczęście tym razem w obrębie tego samego miasta 😋). Poszliśmy za ciosem i uznaliśmy, że zmienimy mieszkanie, tak, żebym miała blisko do pracy. Poza tym mamy jeden samochód, więc gdy wcześniej ja dojeżdżałam do pracy, Zackowi pozostawał jedynie rower jako środek transportu, albo był na mojej łasce, żeby go podrzuciła lub odebrała z pracy 😄 Także teraz się zamieniliśmy i on ma samochód a ja do pracy chodzę na piechotę, co zajmuje mi jakieś 7-8 minut.


Powodów do przeprowadzki było też więcej – wcześniej mieszkaliśmy blisko centrum, wiec tak jak wszędzie na świecie, w centrum jest drożej. Mieszkaliśmy więc w starym budynku, mieszkanie było mniejsze niż nasze obecne, nie mieliśmy balkonu (a teraz mamy 😍), no i o udogodnieniach typu pralka mogliśmy pomarzyć (tzn. była pralnia, ale trzeba było wyjść na zewnątrz i przejść na drugą stronę budynku targając ze sobą proszek/płyn do prania i stertę brudnych gaci 😋). A teraz za podobną cenę mamy ładne, nowe mieszkanie w 3 letnim budynku, a nie 50 letnim 😃
Zazwyczaj wracając z pracy spotykam rodzinę kaczek (nie tych konkretnych, ale podobnych 😉)
Ale z przeprowadzką wiązały się tez niemałe koszty. Poprzednie mieszkanie wynajęliśmy bezpośrednio od właścicielki i do tego było już umeblowane (właściwie przywieźliśmy tylko swoje łóżko, reszta, wliczając dwa telewizory czy garnki i sztućce, była już na miejscu, co wtedy nam bardzo pasowało bo przeprowadzając się z Iowa nie wzięliśmy dużo rzeczy). Jest to dość niespotykana sytuacja bo zazwyczaj po przeprowadzce zastaje się gołe ściany i umeblować całość trzeba samemu. Wynajmem od właścicieli też nie jest bardzo popularny – częściej zdarza się, że budowany jest cały kompleks mieszkaniowy pod wynajem i inwestor tym zarządza lub wynajmuje firmę do zarządzania. Tak wynajmujemy nasze obecne mieszkanie i tak wynajmowaliśmy w Iowa.

Pierwszą inwestycją były więc meble oraz rzeczy typu sztućce i talerze. Mieliśmy trochę wrażenie, że właśnie wzięliśmy ślub bo niczym nowożeńcy pierwszy raz razem kupowaliśmy zastawę, kanapę i stolik kawowy  Na szczęście wtedy studenci zaczynali też myśleć o wyprowadzce (sporo osób jest już po wszystkich egzaminach na początku maja) i wyprzedawali swoje meble. Tym sposobem bardzo okazyjnie kupiłam śliczne krzesła 😍
 
Kolejne opłaty to application fee oraz administration fee, razem 250 dolarów. My wprowadziliśmy się z kotem, więc dochodzi jeszcze 300 dolarów pet fee. I dodatkowo jest jeszcze doliczane 20 dolarów miesięcznie. Za kolejnego kota albo psa trzeba dopłacić, jest też limit dwóch zwierzaków na mieszkanie. To są akurat standardowe regulacje, większość miejsc ma też listę ras, których zabraniają, typu pitbule, amstafy itp.

Cena czynszu zależy oczywiście od lokalizacji. Bo takie 1B1B czyli „one bedroom, one bath apartament” (salon jest jakby oczywistością i podaje się tylko liczbę sypialni; kawalerka to „studio apartament”) może nas wynieść od 800 do 1500 dolarów (w naszej okolicy, na przykład w Nowym Jorku można zapomnieć o takich cenach). Nam wychodzi około tysiaka już z opłatami. Łatwiej jest więc coś wynająć niż w Polsce bo dwóch pokojów za 1000zł w takim standardzie mam wrażenie, że trudno będzie w Polsce znaleźć.

A co mamy w cenie czynszu? Poza oczywistą oczywistością czyli mieszkaniem mamy też do dyspozycji basen, co akurat jest standardem na południu Stanów bo wpadamy tu już w klimat podzwrotnikowy. Nowsze baseny, takie jak nasz, mają za to soloną wodę, czyli nie śmierdzi się potem chlorem. Jest też myjnia samochodowa (tzn. myje się samochód samemu, ale jest wydzielone miejsce z wężem itd.). Trochę szkoda, że nie ma „pet spa” czyli miejsca gdzie można wykąpać swojego psa/kota i dzięki temu nie trzeba myć go we własnej wannie. Nasi znajomi mają taką opcję u siebie w kompleksie i trochę im zazdroszczę bo muszę prać naszego sierściucha regularnie i potem zbierać kłaki po całej łazience 😑.

Mamy za to valet trash. Nie martwcie się, też nie wiedzieliśmy co to i musieliśmy wygooglać 😂 Chodzi o to, że wystawiacie wieczorem na klatkę schodową kubeł ze śmieciami i specjalna firma robi rundę po całym kompleksie, zbiera te worki i wynosi je na śmietnik. Trochę brzmi jak burżuazja, ale w sumie to bardzo praktyczne bo kompleks jest duży a śmietnik jest tylko w jednym miejscu. My akurat mamy do niego bardzo blisko, więc jak się zagapimy i nie wystawimy śmieci wieczorem bo sami możemy wziąć worek i wyrzucić. Ale już parę razy widziałam gdy ludzie, którzy mieszkają na drugim końcu naszego osiedla pakują te śmieci w samochód i przywożą do śmietnika bo po prostu mają za daleko, żeby taszczyć ten worek.

Kolejnym standardem w nowszych mieszkaniach jest siłownia. Zazwyczaj siłki są niezbyt okazałe, więc Zack wykupił sobie karnet w takiej regularnej siłowni i ja też zastanawiam się czy tego nie zrobić. Aczkolwiek nasza siłownia jest całkiem spoko do zrobienia podstawowego cardio.


Ale moim największym hitem i tak  jest…. pralka i suszarka. Po ponad 4 latach mieszkania w Stanach pierwszy raz mam mieszkanie z pralką 😍 Wreszcie nie muszę pilnować czy mam wystarczającą ilość 25-centówek (często jedyna waluta akceptowana przez amerykańskie pralki 😒) i nie muszę robić trzech wycieczek do pralni, żeby zrobić jedno pranie (jedna to nastawienie prania, druga to przełożenie do suszarki i trzecia to przyniesie prania).
Plusem mieszkania w kompleksie mieszkaniowym jest to, że gdy coś się zepsuje to na miejscu jest ktoś a la pan konserwator w szkole. Czyli przyjdzie i naprawi, i to jest w cenie czynszu. Gdy w Iowa zepsuła nam się lodówka to po prostu to zgłosiliśmy i na drugi dzień mieliśmy zainstalowaną nową. W różnych miejscach są różne regulacje, np. w naszym obecnym mieszkaniu pan konserwator przyjdzie i wymieni przepaloną żarówkę a Iowa wymienialiśmy sami. Często takie rzeczy zgłasza się przez specjalny formularz online, pan konserwator ma klucz i przychodzi nawet gdy nie ma nas w domu.

Nasza pralka i suszarka (zazwyczaj amerykańskie pralki są ładowane od góry)
A tu jeszcze parę naszych mieszkaniowych ciekawostek.

Zazwyczaj prysznice nie mają słuchawki, takiej którą można wziąć do ręki, jest jedynie taka jak na zdjęciu (zestaw ze słuchawką można kupić, koszt ok 30 dolarów, jednak nie zawsze da się zainstalować, próbowaliśmy już z tym ancymonem na zdjęciu, ale na razie bez powodzenia, zaparł się i nie chce się odinstalować).


Jeśli planujecie wybrać się do USA to pamiętajcie, że kontakty i napięcie są inne (np. suszarka może działać na pół gwizdka). Wtyczki mają też cieńsze bolce i łatwo je wykrzywić, dlatego wolę polskie wtyczki 😊

No i to jest kolejny hit. Można sobie zainstalować telewizor w łazience, bo w sumie czemu nie? 😂


Nietypowe jest też umiejscowienie skrzynki z bezpiecznikami. Taką mamy właśnie ozdobę sypialni:

Nie mam zdjęcia na dowód, ale posiadamy też młynek w zlewie. Tak, taki jaki jak z filmów 😃

No i co, czuje się ktoś zachęcony, żeby przyjechać i zostać naszym sąsiadem? 😉