Przeprowadzamy się!






Jak już niektórzy z was wiedzą – przeprowadzamy się! Tak, ja wiem, hola, hola, przecież dopiero rok temu był post o przeprowadzce i wcześniej w listopadzie o tym jak przenosiliśmy się z Iowy do Północnej Karoliny. Cóż, tak właśnie wyglądają realia życia z amerykańskim naukowcem 😂 Zack dostał nową pracę i tym razem czeka nas przeprowadzka do …. Kalifornii! 

(Tak, nasz kod pocztowy będzie zaczynał się od 90, szkoda tylko, że dalej nie będzie 210 😅)

Jak wspominałam ostatnio, bardzo lubię Północną Karolinę (w końcu moje drugie imię to Karolina 😅 ), więc trochę ciężko się z nią rozstawać po dwóch latach mieszkania tutaj. Są jednak rzeczy za którymi tęsknić nie będę: wysoka wilgotność powietrza (bez sensu układać włosy, 10 minut na dworze i już siano na głowie) oraz różne żyjątka, do których nie pałam sympatią typu pająki, węże, szerszenie (są też jaszczurki, ale je akurat lubię), cóż, taki mamy klimat, większość roku ciepło to różne robactwo się mnoży na potęgę.

Wracając do przeprowadzki – wstępną trasę i grafik mamy już opracowane. Większość naszych rzeczy wysyłamy w kontenerze, natomiast my z kotem podróżujemy samochodem. To będzie prawdziwy 10-dniowy road trip przed całe Stany



Odległościowo to trochę ponad 4 tys. km. (mniej więcej tak jakby tłuc się samochodem z Estonii do Portugalii) 😂

Taki camper by nam się przydał, ale co poradzić do dyspozycji mamy tylko Nissana Versę 😆




Ze względu na podróż z kotem nie możemy robić zbyt wiele kilometrów dziennie (kot się na przykład nie wysika podczas podróży i będzie trzymał, więc nie chcemy, żeby wysiadł mu pęcherz... ). Na szczęście Tesla dobrze znosi podróż samochodem i lubi hotele, więc parę dni w trasie da rade 😊

Zwiedzanie też jest trochę utrudnione, na razie mamy w planach jedynie krótką wizytę w Memphis (Graceland czyli dom Elvisa raczej obejrzymy tylko z zewnątrz, aż takim fanem nie jestem, żeby płacić ok. 350zł za bilety dla dwóch osób, btw. to i tak są najtańsze bilety 😥)

Chciałam uwzględnić też w planie wycieczki "Four Corners" czyli jedyne miejsce w USA gdzie spotykają się granice czterech stanów (Kolorado, Utah, Nowy Meksyk i Arizona). No, ale wyszło, że nie po drodze... Las Vegas też raczej nie po drodze, ale to nic, będzie jeszcze okazja odwiedzić bo jest tylko kilka godzin jazdy do naszego nowego domu (taki hint hint dla tych, którzy chcieliby nas odwiedzić 😃).

Jezioro Tahoe

Za to zatrzymamy się na parę dni w innej części Arizony, żeby zobaczyć Wielki Kanion Kolorado i Kanion Antylopy. Jeśli chodzi o Kanion Kolorado to jaram się. Natomiast o ile Kanion Antylopy baaardzo podoba mi się wizualnie to mam trochę opory przed wejściem do niego bo wycieczka to właściwie taka wspinaczka wewnątrz kanionu i czasem może być dość wąsko i boję się, że załapie mnie klaustrofobia). Podzieliłam się obawami z małżonkiem a on na to: „Nic się nie martw, jak się zaklinujesz to zrobimy tak jak ten facet z filmu, obetniemy Ci ręce i Cię wyciągniemy.” Yyy, dzięki. 

Dla zainteresowanych: wirtualna wycieczkapo kanionie.  


A z Arizony do Kalifornii to już rzut beretem. No dobra, trochę ponad 800km 😰 W każdym razie ostatnia prosta. Mieszkanie mamy wynajęte (papiery podpisaliśmy online), następnego dnia po naszym przyjeździe powinien być dostarczony nasz kontener (miejmy nadzieję, że niezbyt poobijany, jak to miało miejsce poprzednim razem…) i będziemy mogli się zacząć rozpakowywać. 

A potem już z górki – nowy stan, więc znów egzamin na prawo jazdy (haha, no po prostu niekończąca się historia w moim przypadku), rejestracja samochodu (pewnie kosztująca miliony monet) i największy fun, czyli szukanie pracy 😃

Zdjęcia i updejty oczywiście będą na blogu i Facebooku, także zapraszam do śledzenia 😊