Zrób test DNA i zostań gwiazdą telewizji

Source: http://brobible.com


"Maury" jest dla mnie jednym z bardziej fascynujących programów w telewizji. Leci chyba gdzieś w okolicach południa, więc rzadko oglądam, ale czasem włączę go sobie na Youtube, żeby przeprowadzić socjologiczne obserwacje ;)
Maury jest taką bardziej hardkorową Ewą Drzyzgą i stałym punktem programu są testy na ojcostwo. Zazwyczaj przychodzi pani, która wie, albo myśli, że wie, kto jest ojcem jej potomka, domniemany tata się wypiera, a potem Maury ogłasza wyniki. Moim ulubionym puntem jest zazwyczaj moment gdy test wychodzi negatywnie, czyli laska nie wie z kim ma dziecko. Zazwyczaj wpada wtedy w histerię i Maury biegnie za nią i mówi : "nie martw się, zrobimy kolejny odcinek, pomożemy Ci znaleźć ojca" :D












Trend robienia testów DNA przeniósł się też do programów z celebrytami. Niestety Lopez Tonight miało tylko dwa sezony, ale zdążyli zrobić parę testów "jakie korzenie ma dzisiejszy celebryta".

Jessica Alba była wyjątkowo żenująca:


 Za to Snoop Dog nie jest tak czarny jak wszyscy myśleli:

Szkoda tylko, że nie wiedział, że jest prawie w 1/4 Indianinem, tyle stypendiów mu przepadło... ;)
Read More

Starbuniu, robisz to źle



Pamiętacie tę historię gdy laska dostała miliony odszkodowania od McDonaldsa gdy wylała się na nią mcdonaldowa kawa? Podobna sytuacja przydarzyła się mojej koleżance (tyle, że w Starbuksie) i co? No właśnie nic, dopiero jak zadzwoniła ze skargą (na miejscu ciężko było się skażyć bo to było drive-thru) to ją przeprosili i zaproponowali... drugą kawę. W perspektywie pozew na miliony dolarów, a pani ze Starbunia mówi: "niech pani nas nie pozywa, przyślemy kupon na darmową kawę"😂

A co poza tym? Obchodziliśmy z Zackiem drugą rocznicę ślubu 💗 Z tej okazji wybraliśmy się do jednej z naszych ulubionych restauracji (ale tak bardziej top 10 niż top 3) - Cheesecake Factory.

source: tailsofthetrail.com
Jest to taka sieciówka rozsiana chyba po całych Stanach. My najbliższą mamy o prawie godzinę drogi, ale tu zawsze odległości są jakie są i nieszczególnie na kimkolwiek robi to wrażenie, że jedzie się np. godzinę na zakupy czy coś zjeść.
Cheesecake Factory specjalizuje się, jak nazwa wskazuje, w sernikach. Mają ich więc całkiem sporo:




Każdy kawałek obowiązkowo z bitą śmietaną 😜
(thecheesecakefactory.com)

Niestety trzeba z nimi uważać, dla Europejczyka większa część amerykańskich słodyczy/ciast jest za słodka. I chociaż np. "White Chocolate Caramel Macadamia Nut Cheesecake" brzmi super to raczej nie zmęczyłabym go. Teraz wzięłam bananowy i musiałam rozłożyć go na dwa podejścia 😉

Read More

Z pamiętniczka rekruterki



Jeśli ktoś zastanawia się co ja właściwie tu robię, w sensie jaką mam pracę, to śpieszę donieść, że robię w HR/rekrutacji. Chyba machnę nawet niebawem posta czym różni się polska rekrutacja od amerykańskiej bo różnice są, i to dość sporego kalibru. Chociażby dlatego, że stopa bezrobocia w USA to ok. 5%, a w moim mieście utrzymuje się obecnie trochę powyżej 2% (mieliśmy miesiąc gdzie spadła do 1,9%).  Czyli o dobrego kandydata trudno. 


I tak na przykład:
- pani zasnęła na rozmowie kwalifikacyjnej, potem dzwoni i się awanturuje czemu nie dostała pracy,
- ktoś mi pisze w cv, że „Speak fluid Spanish”,  inny, że “I aspire to be a storm chaser” (fajnie, ale nie rekrutuje na takie stanowiska…)  albo „Skills: Internet Explorer",
- przyszedł pan radiowiec, fajny, wygadany, nawet z urodą mało radiową i już mieliśmy go zatrudnić, ale okazało się, że został skazany za produkcję meta amfetaminy (może dlatego taki wygadany…),
- pani wysyłała cv z telefonu, i tak jakoś niechcący zamiast cv wysłała mi swoje selfie,
- pan mówi, że z ostatniego miejsca pracy musiał wyjść w asyście policji i ciągle boją się, że wróci - po tym wyznaniu liczy na to, że chętnie go zatrudnimy,
- laska przyszła w crop topie na rozmowe i do tego z mamą,
- a jeśli chodzi o laski w szortach i facetów w japonkach to już straciłam rachubę....

No i tak właściwie codziennie, więc materiały na kolejny pamiętniczek już się zbierają, stay tuned :)
Read More

Pledge Frosty is back


Od mojego ostatniego rzewnego posta minęło już parę lat i od dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl reaktywacji usasrusa. Właściwie z kilku powodów: nie chce spamować wszystkich na facebooku zdjęciami albo przydługawymi przemyśleniami, mi będzie miło wrócić za jakiś czas do niektórych rzeczy/wydarzeń (chociażby dlatego, że w dość niedługiej przyszłości będziemy się na pewno przeprowadzać dwa razy, możliwe, że w całkiem inne rejony Stanów) a także zainspirowałam się kilkoma blogami dziewczyn, które mieszkają w Stanach (w tym mojej koleżanki Koreanki, pisze po koreańsku, ale co tam, zaglądam bo ładne zdjęcia robi 😜 ). 


Z racji tego, że ostatni post był w 2011 roku to mały update dla mniej zorientowanych, czyli co się wydarzyło od tamtej pory: jakoś tak wyszło, że związek z Zackiem zapoznanym w moim pierwszym tygodniu pobytu dalej się rozwijał, więc przyjechał do mnie w odwiedziny do Polski, potem ja pojechałam do USA na Work&Travel, żeby posiedzieć u niego, a potem pojechałam znów do Polski (ale za to z pierścionkiem 💗 ). 


I tak jakoś wyszło, że nie widzieliśmy się prawie 1,5 roku (to się nazywa long distance relationship!). Kiedy dostałam kolejną wizę (po tym jak już udowodniłam urzędnikom ambasady, że nie mam gruźlicy, syfilisu oraz że nie jestem mail order bride) pojechałam do Stanów już na dobre. 

Moja wiza wymagała wzięcia ślubu w ciągu 90 dni od przekroczenia granicy, więc w maju 2014 dopilnowaliśmy tej formalności 😀. 

Po ponad roku od przyjazdu i parę tysięcy złotych później trzymałam już w rękach zieloną kartę i tak sobie mieszkamy z Zackiem w pięknej Iowie, pośród pól kukurydzy. No i właśnie ten blog będzie o naszym ekscytującym życiu😃
Read More
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Copyright usasrusa