Stolowka

Jak obiecalam - post o stolowce;)
Gdyby ktos byl ciekawy czym nas tu zywia to mozna codziennie sobie sprawdzac stolowkowe menu .
W sklad mojego stypendium wchodzi tez wyzywnienie, wiec moge jesc do oporu (aczkolwiek staram sie tego nie czynic, a przynajmniej nie za czesto;P). To menu na stronie to oczywiscie nie wszystko czego mozna oczekiwac przychodzac na stolowke (czy dining halla jak to sie tutaj zwie). To sa glownie rzeczy, ktore sa przygotowywane na cieplo. Ale oczywiscie codziennie rano mozna zjesc sobie platki z mlekiem (jak ktos chce podgrzac to jest mikrofalowka), rodzajow platkow jest chyba z 6 czy 8 (nie jem mleka to nie wiem). Zawsze tez sa salatki owocowe, albo same pokrojone owoce, z ktorych mozna zrobi sobie salatke wg uznania. Oraz owoce takie w zwyczajnej postaci, czyli jablka, banany, gruszki, pomarancze. Te jablka (naturalnie kilka rodzajow do wyboru) zaczely mnie troche przerazac odkad raz rano zaczelam jesc jedno i musialam wyjsc. Lezalo wiec takie nadgryzione przez 2 doby i prawie wcale nie sciemnialo...
Mozna tez robic sobie kanapki, glownie na pieczywie tostowym, wiec jeszcze nie raczylam skorzystac z tej opcji. A gdyby komus zalezalo to moze zrobic sobie grzanki.

No i picie oczywicie. Na picie sklada sie masakryczna ilosc slodkich napojow (zwyczajowo pitych z lodem, im w ogole odbija na punkcie lodu, wszedzie gdzie sie da to go pchaja) badz gazowanych napojow, badz koktajli, ktore de facto sa bardzo slodkimi sokami oraz sokow, ktore sa taka slodsza odmiana naszych sokow w kartonach. Ja zwykle pije sok, czasem koktajl. Ale jest tez opcja herbata/kawa (do wyboru: zarowno kawa jak i herbata kofeinowa oraz bezkofeinowa). A herbata jest tylko i wylacznie Lipton. I jest jeszcze kakao, tutaj zwane chocolate milkiem, powadane na zimno (jak komus nie pasuje to oczywiscie jest  mikrofala). A tak wyglada platkowo/napojowa area (po drugiej stronie jest jeszcze jedna, podobna, ale tylko z napojami):



Czyli jak pijesz beztluszczowe mleko jestes po prostu krowa, 2% jestes gruba krowa, a jak kakao - gruba afroamerykanska krowa . Az dziwne, ze nikogo to nie oburza oprocz mnie.

Na sniadanie zazwyczaj wybieram pankejksy (czasem sa zwykle, a czasem w roznych opcjach smakowych, np. bananowe czy jagodowe) albo jajecznice (naprawde niezla! zazwyczaj w weekendy mozna sobie jeszcze dorzucic szpinak, mniam). Jak daja french toasty (jak dla mnie powinny sie nazywac fingers, albo jakos tak bo tosta to w ogole nie przypomina) albo gofry to tez nie pogardze. I oczywiscie syrop klonowy to tego.
Przez caly dzien (i nie ma wyjatku dla sniadan;P) mozna jesc ciasta. Amerykanie uwielbiaja cukier i to widac, wiekszosc ich ciast jest tak slodka, ze nie moge ich jesc. Wszedzie gdzie sie da wciskaja jakies masy, bite smietany i tego typu zamulacze. Ja jestem w stanie jesc tylko muffiny, brownies i cos przypominajacego nasza szarlotke. Nawet mnie to cieszy bo dzieki temu za bardzo sie nie roztyje;P

Na obiad absolutnie zawsze musza byc frytki, hot dog i hamburger;P Zawsze jest tez pizza (3 albo 4 rodzaje) i spaghetti (dwa rodzaje makaronu i dwa rodzaje sosow, wiadomo, musi byc wybor). No i kacik wegetarianski (zwykle codziennie cos innego). Do tego mnostwo misek z warzywami, wiec zawsze mozna zrobic sobie surowke wedlug wlasnego uznania. I jeszcze cos co nazwalabym daniem dnia (czuje sie prawie jak Kasia Tusk lol), czyli najczesciej kurczak (badz inne mieso, a w piatki zawsze ryba), jakies warzywa/ryz/ziemniaki. Wlasciwie podchodzi to pod standardowy polski obiad.

Kolacja to podobnie jak obiad, zmieniaja tylko to glowne danie. Owoce, warzywa, napoje, ciasta, kanapki - wszystko mozna brac przez caly czas i w nieograniczonych ilosciach (w Polsce chyba by nie przeszlo, ludzie by ze sloikami i plecakami pewnie przychodzili;P)

A stolowka wyglada mniej wiecej tak:



Oczywiscie nic nie ma za darmo i wyzywienie nie wchodzi w sklad czesnego. Trzeba wykupic sobie mealplan. Ja mam oczywiscie taki najbardziej wypasny, czyli unlimited;D Wykupuje sie zwykle okreslona ilosc posilkow w trakcie semestru, mozna tez wykupic sobie mealplan z flexami, czyli dodatkowymi dolarami, ktorymi placi sie we wszystkich punktach gastronomiczno-kawiarnianych na kampusie (one sa zapisane na legitce, po prostu ja skanuja tak jak karte kredytowa).
Niektorym faktycznie oplaca sie wykupic mniej posilkow bo np. sniadania jedza w akademiku, a jakby sie uprzec to mozna nie chodzic na kolacje, tylko po obiedzie wziac sobie zapas jedzenia na popoludnie/wieczor (ach, polskie kombinowanie;P). Z reszta stolowke zamykaja o 19, wiec przynajmniej tyle dobrego, ze nie obzeram sie na noc;D

I jak juz chyba wczesniej wspominalam, skanuje sie legitke zawsze przed wejsciem (mozna zrobic tak zeby nie skanowac, ale to juz inna historia, ja tego nie praktykuje bo po co, no a Amerykanie sa uczciwi), wiec stad wiadomo ile komu tych mealsow jeszcze zostalo.

Obowiazkowo na stolowce leci tez muzyka.Kazdy posilek urozmaicony jest wiec muzycznymi standardami wspolczesnej amerykanskiej kultury popularnej. Czyli absolutnie zawsze 'everyday I'm shufflin' (akurat jak to leci to ludzie naprawde shufflinguja;P) i 'give me eeeverything tooooonight' albo 'picutes of last night ended up online I'm screeeewed' albo 'I wanna go o-o-o all the way ay-ay' ewentualnie cos brytyjskiego: 'I wish nooothing but the best for yooou toooooo'. Innych piosenek Amerykanie nie znaja.