Nauczanie domowe w USA
Date: 22.10.17
Kontynuując moje edukacyjne wywody dziś coś na temat
homeschooling czyli nauczania domowego. Rozwiązanie dość popularne w Stanach i
wciąż mało popularne w Polsce.
Problem z informacjami dotyczącymi nauczania domowego w
Stanach jest taki, że każdy stan ma swoje własne regulacje i ciężko to potem
przełożyć na statystyki wglądem całego kraju. W niektórych
stanach (Alaska, Connecticut, Idaho, Illinois, Iowa, Indiana, Michigan, Missouri, New Jersey, Oklahoma
i Texas) nie jest wymagane nawet
zgłoszenie do kuratorium, że rozpoczyna się homeschooling. Więc
nawet dane ile dzieci jest uczonych w domu są szacunkowe.
Najjaśniejsze pola - stany, które nie wymagają rejestracji nauczania domowego https://projects.propublica.org/graphics/homeschool |
Jakie regulacje najbardziej różnią się między stanami? Na
przykład popularny ostatnio temat szczepień. W większość stanów można zapisać
dziecko do szkoły publicznej mówiąc, że nie szczepi się z powodów religijnych i
nie trzeba żadnych zaświadczeń od księdza itd. Rodzice często dają odręcznie
napisane oświadczenie, coś w stylu „Trzymamy się zasad, które nakazał nam Bóg, a
On powiedział, żeby nie szczepić” (serio, widzę takie często u siebie w pracy).
Jednak są stany, które
mają bardziej surowe zasady. W Michigan oprócz napisania oświadczenia rodzice
muszą obowiązkowo przejść szkolenie dotyczące tego jak działają szczepionki,
jakie są zagrożenia związane z nieszczepieniem itd. Natomiast szkoły w
Kalifornii, Mississippi i Zachodniej Wirginii w ogóle nie akceptują zaświadczeń
od rodziców. Jedynym wyjątkiem na jaki pozwalają to nie szczepienie ze względów
medycznych i potrzebny jest tu papier od lekarza. Więc jako rodzic albo zmienisz/nagniesz swój światopogląd i
zaszczepisz dzieciaka, albo musisz go sam uczyć w domu.
Religia to właśnie jeden z głównych motywatorów do
rozpoczęcia homeschoolingu. W USA jest dużo większa różnorodność religijna niż
w Polsce i jest tu też dużo więcej ekstremistów, którzy np. traktują Biblię
dosłownie. Ucząc dziecko w domu, w pełni kontrolują przekazywane mu treści jak
na przykład, że Ziemia liczy sobie 10 tys. lat, a ewolucja to ściema 😞
I tak, program nauczania można w sumie układać według
własnego uznania. Są gotowce w Internecie, ale tak naprawdę często rodzice mają
wolną rękę. W pracy zdarza się, że widzę dokumenty dziecka, które było wcześniej uczone przez rodziców, więc muszą nam napisać co właściwie z nim przerobili. Jako program nauczania wpisują „various sources”
(„różne źródła”, czyli właściwie co? 😏), albo "nie pamiętam" lub (to mój hit wypatrzony ostatnio) "okładka odpadła, więc nie wiem"...
Około połowa stanów teoretycznie wymaga, żeby określone przedmioty były nauczane, ale… w większości z nikt nie sprawdza czy faktycznie są.
Jasny kolor - stany, które nie mają regulacji jakie przedmioty muszą być nauczane https://projects.propublica.org/graphics/homeschool |
Czyli kto sprawdza czego dziecko się nauczyło? Często jest to rodzic, który jest jednocześnie nauczycielem, jednoosobową komisją podczas pisemnych egzaminów (odbywających się w domu) oraz egzaminatorem i osobą promującą ucznia do kolejnej klasy. Bardzo obiektywne 😅 Zresztą, większość stanów nie wymaga jakichkolwiek egzaminów.
Jakie kwalifikacje musi mieć rodzic, żeby uczyć dziecko? Zazwyczaj żadnych. Tylko
10 stanów wymaga od rodzica ukończenia szkoły średniej. W pozostałych można nawet nie skończyć podstawówki i dalej mieć prawo uczyć swoje dziecko.
Tylko dwa stany
posiadają regulacje dotyczące kryminalnej przeszłości rodzica lub pozostałych
domowników. W Pensylwanii rodzic, który wszedł w konflikt z prawem może
dostać zakaz homeschoolingu do 5 lat.
Natomiast stan Arkansas zakazuje, żeby w domu, gdzie będzie nauczane dziecko mieszkał pedofil. Ale, ale… rodzic może napisać petycję, żeby zniesiono względem ich rodziny to wymaganie. I to jest coś czego w ogóle nie mogę ogarnąć.
Natomiast stan Arkansas zakazuje, żeby w domu, gdzie będzie nauczane dziecko mieszkał pedofil. Ale, ale… rodzic może napisać petycję, żeby zniesiono względem ich rodziny to wymaganie. I to jest coś czego w ogóle nie mogę ogarnąć.
Mam wrażenie, że jak na razie z tego opisu wyłania się dość
przygnębiający obraz nauczania domowego. Jednak badanie przeprowadzone w 2008
roku pokazało, że dzieci nauczane w domu osiągają średnio 37% lepsze wyniki niż
dzieci z tradycyjnych szkół. Nie wszyscy uczniowie są przecież uczeni przez
rodziców. Część rodziców wynajmuje tutorów/prywatnych nauczycieli przynajmniej
do części przedmiotów.
Poza tym część dzieciaków nie bardzo ma inną opcję niż
przejść na homeschooling. W USA obowiązuje rejonizacja, więc jeśli z jakichś
powodów uczeń nie chce chodzić do przypisanej mu szkoły (np. ze względu na
dręczenie przez innych uczniów) to ma wybór albo zapisać się do szkoły
prywatnej (która jest płatna i zazwyczaj czesne jest dość wysokie, więc nie
wszystkich stać) albo zapisać się do publicznej szkoły wirtualnej (o ile ich
stan zaaprobował takie rozwiązanie i o ile ta szkoła ma jeszcze wolne miejsca
bo zazwyczaj są one limitowane przez stan) albo wybrać najprostszą i najtańszą
opcję czyli nauczanie domowe (uczyć może np. babcia, jeśli rodzic nie chce rezygnować
z pracy).
Homeschooling sprawdza się też w przypadku dzieci z niektórymi niepełnosprawnościami (chociaż amerykańskie szkoły są zazwyczaj duuuużo lepiej dostosowane do np.
osób poruszających się na wózkach niż szkoły polskie), działa też dobrze w przypadku młodych sportowców, którzy ciągle jeżdżą
na zawody i treningi.
Także jak wszystko ma to swoje plusy i minusy, chociaż, ja
wprowadziłabym trochę więcej regulacji bądź uszczelniła te, które są teraz. I
na koniec taka ciekawostka z sąsiedniego podwórka – wiedzieliście, że w
Niemczech homeschooling jest zakazany i w 2007 roku został uznany za jeden ze
sposobów znęcania się nad dziećmi? Spróbujcie zaproponować coś podobnego Amerykanom, po takim wyroku na bank byłyby protesty o odbieranie obywatelom ich praw a za chwilę Sąd Najwyższy ogłosiłby, że to niekonstytucyjne 😇