Niemiecki

Znow cos o niemieckim, chociaz w sumie nie do konca. Amerykanie mnie dzis zaskoczyli, akurat na zajeciach z niemieckiego. Ich wyluzowanie przechodzi czasem moje (dosc i tak chyba szerokie) pojecie wyluzowania.

Czytalismy wczesniej ksiazke, ktorej akcja dzieje sie w Hamburgu, wiec mielismy zadane wypracowanie (dosc krotkie, na strone A4) pod tytulem 'co bohaterowie (a bohaterami byly dwie pary) moga robic w Hamburgu'. Czyli temat dosc dowolny. Ja oczywiscie, przyzwyczajona do polskich realiow, sprawdzilam zabytki w Hamburgu i moi bohaterowie zrobili sobie tour po miescie, jakas wycieczke statkiem, cos zjedli, poszli potanczyc itd. Wiec ogolnie, ladnie i kulturalnie. I chyba ostatni raz tak napisalam, bo widze, ze tutaj trendy sa inne.
Czytalismy swoje wypracowania na glos, wiec mozna bylo dowiedziec sie (co prawda z trudem bo niemiecki w wersji amerykanskiej czasem jest dosc hardkorowy) co wyprodukowala germanizowana amerykanska mlodziez. Wiekszosc historii bylo o tym kto jak sie najebal, kto, gdzie i w jakich okolicznosciach zaliczyl zgona (ach, przypomnialam sobie dzieki temu o uroczym slowku kotzen;D), kto kogo wyrwal (chyba w jednym wypracowaniu bylo cos o seksie w toalecie z barmanka) i kto kogo nakryl na zdradzie. Moje nudne wywody wydaja mi sie wiec teraz totalnie nieadekwane.... No ale coz, bede wiedziec na nastepny raz;)

A w kwestii jezykow to Amerykanie lubia sie chwalic ze jakis znaja juz od momentu, gdy naucza sie mowic 'czesc. mam na imie...' Rozwalil mnie koles ode mnie z grupy, ktory oczywiscie ma wpisane na fb, ze niemiecki to jak najbardziej, a jak zobaczyl w ksiazce nazwisko Goethe to nie wiedzial jak przeczytac;P