Relokacja


Podróż minęła dość spokojnie (ukłony dla Gośki i Baśki za nocleg w Warszawie).
Najpierw Paryż, a potem przesiadka do Pittsburgha. No może ta przesiadka nie była już taka spokojna bo czasu było dość mało, a ludzi dużo. Agata wysiadła wcześniej z samolotu, więc każda szukała bramki na własną rękę, ale jakoś poszło. W samolocie do Pittsburgha zarezerwowałyśmy sobie miejsca mniej więcej na środku, ale nie wiem czy dali inny samolot czy jak, w każdym razie przypadły nam w udziale miejsca gdzieś w ogonie… Co też nie było taką najgorszą opcją bo mało ludzi leciało, wiec wystarczyło znaleźć 3 wolne fotele i można było pójść spać.
W samolocie był quasi Internet , czyli udawał, że łączy, ale nie łączył. No cóż, z nudów pozostało mi tylko siedzieć i jeść;P  O taki mniej więcej samolotowy fast food:



Osiem godzin w samolocie minęło dość szybko – przelecieliśmy nad Francją, Wielką Brytanią, Irlandią i Kanadą, więc widoki były dość ładne. Całą trasę można było obserwować na monitorku, który każdy miał przed fotelem:



Z lotniska odebrał nas pan profesor, który był w Polsce w maju jako delegacja z Edinboro i sam wtedy zaproponował nam transport;) Jak tylko doturlaliśmy się do samochodu to  wpadliśmy od razu w klimat lat 60, popijaliśmy hamerykańskie napoje z puszek, a w głośnikach leciało to:



No i asfalt na autostradzie też wydawał się pamiętać tamte lata;P I właściwie tak patrząc na te amerykańskie drogi to myślę, ze nie mamy czego wstydzić:)
A tak wygląda Ameryka z samochodu ( w tym wypadku miasteczko Erie):